Dlaczego nie inwestujemy?

Podejrzewam, że wszyscy czytający ten wpis zdają sobie sprawę z istoty oszczędzania. Ba, zaczepiając kogokolwiek na ulicy pytaniem: „po co i jak oszczędzać?” uzyskalibyśmy w większości satysfakcjonujące odpowiedzi. Dużo gorzej jednak miałoby się to samo pytanie, gdybyśmy podmienili słowo „oszczędzać” na „inwestować” .

Powyższe stwierdzenie jest bardzo prawdziwe, szczególnie w naszym kraju. Statystyczny, mieszkający w Ameryce, „ordinaryJoe” w wieku od 30 do 40 lat, posiada średnio 30 000$ (ok. 120 000zł) zainwestowane poza swoim kontem emerytalnym.


https://www.businessinsider.com/personal-finance/investments-by-age-americans-non-retirement-2020-3?IR=T

Jak widać na powyższym, jego portfel rośnie średnio do kwoty ponad $200 000 (800 000 zł) po 60 roku życia.

Dlaczego, podobnie nie jest u nas?

Otóż, kwestii takiego stanu rzeczy jest wiele. Ja osobiście skupię się na jednej –  niedostatecznej edukacji.

Kolejnym nasuwającym się pytaniem jest, dlaczego tak rzadko inwestujemy na rodzimym GPW, a jak już inwestujemy, to często emocjonalnie, na bazie popularności danej spółki, co często kończy się jak w komentarzu poniżej?

Bankier.pl – Aquatech, A.D. 2020. Żywię gorącą nadzieję, iż jest to fake 🙂

Wydaje się, że nasza nieufność, co do rodzimych walorów wraz z niewiedzą, tworzą obraz GPW jako karuzeli, mającej dawać tylko tym mającym szczęście, albo tym, „którzy wiedzą więcej”. Co gorsza, nieufność ta tworzy pewne zamknięte koło – oto patrząc na stopy wzrostu na giełdzie amerykańskiej w porównaniu do polskiej, ciężko jest uwierzyć, że patrzymy na tę samą grupę aktywów. I tak, inwestując 100$ w akcje spółek amerykańskich (mierzone indeksem S&P500 – 500 największych spółek notowanych na amerykańskiej giełdzie NYSE oraz NASADQ), dziś mielibyśmy juz około 200$. Inwestując natomiast 100$ w akcje polskie (mierzone indeksem WIG), mielibyśmy dziś… wciąż około 100$!


S&P500 vs WIG w okresie 10 lat do 09.10.2020r.

Fakt jest faktem – polska giełda od dawna, jak widać powyżej – słusznie, uznawana jest za ciężki teren do podboju. Tym bardziej uzasadniona jest nasza niechęć i tak duża popularność chociażby inwestycji w nieruchomości.

Co nie jest uzasadnione do końca to fakt, że już od długiego czasu nie jesteśmy ograniczeni do inwestowania tylko na rynku polskim z czego wcale nie korzystamy. Czasy wyższych kosztów pogarszających opłacalność inwestycji na rynkach zagranicznych, w tym amerykańskich, bezpowrotnie zniknęły, tak samo jak zniknęły problemy z odnalezieniem odpowiedniej platformy, czy broker’a który to umożliwi (na omówienie platform, brokerów i w ogóle całej siatki agentów sprzedającej nam różne inwestycyjne cuda zapraszam do kolejnych wpisów już wkrótce!)

Wróćmy do podstaw – czym w ogóle jest inwestowanie i skąd przekonanie, że muszę się tym zainteresować?

Pojęcie akcji jako formy inwestycji jest tak naprawdę dość skomplikowane. Tym bardziej, jeżeli tak jak powyżej, mówimy o indeksie, czyli grupie spółek, a nie jednej akcji, czy jednej obligacji.

Na pytanie, dlaczego warto inwestować częściowo odpowiedzieć powinna powyższa część wpisu. Kolejna część odpowiedzi pojawi się po przeczytaniu poniższego przykładu, jakkolwiek banalny by on nie był.

Otóż wyobraźmy sobie bardzo prosty przykład w którym posiadasz wolne 1000 zł. W tej samej chwili kontaktuje się z tobą daleki znajomy (daleki na tyle że nie chcesz mu dawać żadnej jałmużny, ani nie powierzył byś mu w opiece swojego dziecka :-)). Kontynuując, załóżmy że ów znajomy zwraca się do ciebie z następującą propozycją:

“Słuchaj – mam pewne kłopoty finansowe i potrzebuję 1000zł, aby spłacić ratę kredytu mieszkaniowego. W tym miesiącu akurat zmieniam pracę i tak naprawdę od drugiego miesiąca będę zarabiał znacznie więcej, więc myślę że za 3 miesiące będę w stanie spłacić Ci nawet troszeczkę więcej. Umówmy się że za 3 miesiące oddam Ci 1050 zł”.

Czy w takiej sytuacji byłbyś skłonny pożyczyć pieniądze? Zarabiasz tu 50 zł na zainwestowanym 1000 przez 3 miesiące, co implikuje stopę zwrotu 5% przez 3 miesiące, czyli z grubsza* 20% przez rok.

Analiza, którą musisz wykonać przed podjęciem decyzji jest analogiczna, do tej która wykonasz przy każdej innej decyzji inwestycyjnej, to jest:

  1. Czy 5% to dużo, w porównaniu do tego, co mogę otrzymać od kogoś innego za mój 1000zł?
  2. Jeżeli nie, to czy w ogóle chce mi się podejmować jakąkolwiek decyzję za te 5%?
  3. Jaką mam gwarancję, że mój znajomy rzeczywiście wypłaci mi te dodatkowe 50zł, nie mówiąc już o 1000zł?

W profesjonalnej nomenklaturze są to odpowiednio: opportunity cost (koszt alternatywny), real interest rate (realna stopa procentowa) oraz credit risk (ryzyko kredytowe). Rozszerzeniem pojęć zajmę się w kolejnych wpisach.

Sednem powyższego jest natomiast fakt, że inwestując, jesteś w stanie pomnażac swój kapitał, bez wysiłku większego niż początkowa analiza.

Jeżeli w powyższym przykładzie, nasz znajomy byłby zamiast tego bardzo bliską znajomą, która na pewno odda nam pieniądze, to czy jest jakikolwiek powód, dla którego nie mielibyśmy nie pomnażać naszego kapitału? Jeśli teraz pomyśłałeś: „No dobra, ale w rzeczywistości takich sytuacji nie ma, zawsze jest ryzyko, że pieniądze do mnie nie wrócą” to masz rację :-). Niemniej jednak, istnieją chociażby obligacje skarbowe, przy których wirtualnie nie ma żadnego ryzyka odzyskania swoich funduszy. „Wirtualnie” bo takie ryzyko zawsze jest. Tak jak i ryzyko, że jutro na głowę spadnie Ci skrzydło samolotu gdy wyjdziesz z domu.

Mam nadzieję, że wytrzymałaś/eś do końca. Kolejne wpisy będą bardziej merytoryczne – maksimum treści, minimum słów. Najpierw rozwinę przykład, aby pomówić już o czynnikach, na jakie zwracamy uwagę inwestując, a następnie przejrzę z Tobą w co w ogóle można inwestować.

Inwestycja, czyli brzydsza siostra Oszczędności.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Scroll to top